Dziecko i symbole

Na Dzień Dziecka - reaktywacja!

O pierwszych portretach Króla Rzymu już pisałam w poprzedniej notce. Z okazji dzisiejszego święta wracam do dzieciństwa Orlątka, żeby pokazać jeden z najbardziej znanych portretów cesarskiego malucha.

Pierre-Paul Prud'hon, Portret Króla Rzymu, 1812; Paryż, Luwr

Na paryskim Salonie sztuk w roku 1812 wystawiono dwa obrazy poświęcone narodzonemu rok wcześniej następcy cesarskiego tronu, oba mocno nasycone symboliką.

A. F. Callet (wg), Alegoria narodzin Króla Rzymu; kartka pocztowa z ryciną ze zbiorów Musée Carnavalet, kol. autorki

Pastel Antoine François Calleta, "Alegoria narodzin Króla Rzymu", wyróżniony jedynie pomniejszym medalem, zaginął i jest znany jedynie z reprodukcji na rycinach. Dzieło to nie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem, dyrektor ówczesnego Musée Napoléon (czyli Luwru), Dominique-Vivant Denon, napisał o nim, że "gorliwość [artysty] nie została uwieńczona sukcesem". Dziś trudno odmówić pewnego uroku temu niemalże "świętemu obrazkowi" i jego naiwności.
 
Symbolika nie  jest tu skomplikowana: kołyska (o zdobieniach przypominających autentyczną kołyskę Króla Rzymu) umieszczona wśród chmur, wśród których łagodne zefiry czuwają nad niemowlęciem, wstęga Legii Honorowej, rękojeść szabli, przed kołyską cesarski orzeł trzymający lombardzką żelazną koronę (koronacyjne insygnium Królestwa Włoch), w rączce dziecka gałązka oliwna, symbol pokoju. Do tego sam mały Napoleon spoglądający ku patrzącemu anielskim, a zarazem bardzo świadomym wzrokiem.

Symbolika u Prud'hona, skądinąd jednego z najwybitniejszych artystów epoki, jest znacznie bardziej skomplikowana i mniej rzucająca się w oczy. Oddajmy głos pisarzowi z epoki: "Cesarskie dziecko zostało ukazane nago, śpiące na trawie. Jego głowa spoczywa na poduszce, a ciało leży na purpurowej, haftowanej złotem tkaninie. Zielone gałązki laurów, mirtu i rośliny zwanej kwiatem cesarskim [= cesarska korona] pochylają się przed niemowlęciem, jakby oddawały mu cześć i obiecywały moc wielkiego Wiatru Północnego. Światło przywodzące na myśl świt oświetla tę pełną wdzięku kompozycję, wyróżniającą się gładkością pociągnięć pędzla i świeżą paletą barw. Postać Króla Rzymu jest bliska naturalnym rozmiarom." (Charles Paul Landon, Annales du musée et de l’École moderne des beaux-arts, Salon 1812, Paris 1812)

Dobór roślin w tym sielskim krajobrazie nie jest przypadkowy: symbolika łączy je ze sławą (laur), nieśmiertelnością i pokojem (mirt), władzą cesarską (korona cesarska). Pozornie nie ma na tym obrazie innych imperialnych symboli: brak Legii Honorowej, z którą mały Król Rzymu był portretowany zarówno w stylistyce realistycznej, jak i alegorycznej, brak atrybutów militarnych, brak nawiązań rodzinnych. A jednak coś przykuwa wzrok: układ barw elementów tworzących prowizoryczną kołyskę wśród natury. Biała pieluszka, czerwono-purpurowa tkanina, niebieska poduszka - czyli francuska [drapeau] tricolore. Barwy rewolucyjnej flagi, obowiązującej również za czasów Cesarstwa. Czyli jednak Prud'hon przemycił przekaz polityczny, choć uczynił to niezwykle subtelnie.


Charles de Steuben, Powrót Napoleona z Elby, 1818; kolekcja prywatna (Wikimedia Commons)


*Osobisty disclaimer: dwa dni po opublikowaniu ostatniego wpisu życie przysłowiowo kopnęło mnie w tyłek. Solidnie. Stąd długa przerwa. Ale wracam, po drodze zdążyłam nawet na tyle się pozbierać, że udało mi się wybrać do Francji na wystawę, na której zobaczyłam sporo bardzo ciekawych rzeczy związanych z Orlątkiem, a także wygłosić wykład popularnonaukowy na Warszawskich Targach Książki (małą relację zamieszczę na blogu wstecznie). Projekt idzie dalej, a nawet szykuje się coś nowego!

Komentarze